czwartek, 17 stycznia 2013

Ostatni rozdział+Epilog




12 październik 2013 r.
Siedziałam z Harry’m przed telewizorem. Leciał jakiś beznadziejny film. Ona bogata, on biedny, ona baletnica, on hip-hop’owiec. Uda im się, nie uda?! Pff… Bardziej obchodziło mnie moje sumienie. „Powiedz mu!” krzyczało. Biłam się z myślami już od kilku dni. Nie mogłam go okłamywać. Związek opiera się na prawdzie… Przejęłam pilot i wyłączyłam to badziewie.
-Hej! Ja to oglądałem! – próbował go odebrać.
-Muszę ci coś powiedzieć… - spojrzałam mu w oczy.
Chwilę milczałam… Myślałam, że to cofnie czas i nic nie powiem, ale już nie ma odwrotu.
-Czy to jest to o czym myślę? – jego mina była całkiem poważna.
W odpowiedzi kiwnęłam niechętnie głową.
-Naprawdę jesteś w ciąży?! – zerwał się z sofy cały w skowronkach.
-Nie!!!
-Co?
-Nie jestem w ciąży…
-To o co chodzi? – ponownie zajął miejsce obok mnie.
-Harry… Bo ja… Ja i Niall – jąkałam się – Zdradziłam cię…
Ani drgnął. Minęła może minuta jak zerwał się z sofy i wyszedł z mieszkania. Założyłam buty, porwałam z wieszaka płaszcz i pobiegłam za nim. Widziałam jak wsiada do swojego samochodu. Wpadłam na ulicę i zatrzymałam jakąś taksówkę.
-Niech pan jedzie za tamtym samochodem – wskazałam na czarnego Range Rover’a stojącego na światłach.
Nie zmieniło się na zielone, a on przejechał przez skrzyżowanie.
-Dam panu 50 funtów, jeśli pan go dogoni.
I tak go zgubiliśmy. Wiedziałam jednak dokąd jedzie. Rzuciłam 80 funtów na siedzenie i wybiegłam z taksówki. Przebiegłam przez furtkę i wbiegłam do mieszkania. Wszyscy siedzieli w salonie jakby nigdy nic.
-Gdzie Harry i Niall?! – wykrzyczałam.
-Poszli pogadać do pokoju.
Ruszyłam pędem na górę. „W którym pokoju?!” pytałam się. Otwierałam wszystkie drzwi i nic.
-Harry zabijesz go!!! – krzyknęłam przy ostatnich drzwiach widząc jak blondyn kuli się na ziemi z bólu.
On stał nad nim i go kopał. Złapałam go za ramiona i próbowałam odciągnąć. Zaczęłam płakać. Po chwili przybiegli chłopcy. Harry bez słowa wyszedł do salonu.
-Jeśli ludzie nie chcą już z kimś być, to po prostu się rozstają. Dlaczego mi to zrobiłaś?!
-Ja… Ja nie wiem! – nie mogłam opanować łez – Mogłeś go zabić! – przypomniałam.
-Za to co zrobił, należało mu się!!!
-Tak?! To dlaczego mnie nie uderzysz?! Jestem tak samo winna jak on!
-Nie uderzę kogoś, kogo kocham.
-Niall jest twoim przyjacielem.
-Był – powiedział i wyszedł.
Upadłam na kolana i ukryłam twarz w dłoniach. „Co ja najlepszego zrobiłam?!” huczało mi w głowie. Przypomniałam sobie o blondynie. Pobiegłam na górę. Leżał na łóżku sycząc z bólu.
-Co to było?! – krzyknął Liam.
-Gdzie Harry?
-Ja nie wiem – szepnęłam i bezradnie usiadłam obok blondyna.
Chłopcy zostawili nas samych.
-To wszystko przeze mnie… Gdybym panowała nad sobą, to do niczego między nami by nie doszło. Ale nie umiałam. Nie umiałam, rozumiesz? Tak mi przykro – łkałam – Zraniłam was obu. Zniszczyłam waszą przyjaźń, nigdy sobie tego nie wybaczę…
-Nie mów tak…
-Przepraszam cię za wszystko. Błagam, pogódź się z Harry’m. Gdy to zrobisz, przekaż mu, że go kocham – pocałowałam go na pożegnanie i odeszłam.
Wtedy ostatni raz mnie widzieli. Ostatnie spotkanie zapamiętali jako rozpad przyjaźni. Jednak wiem, że się pogodzą. Jestem tego pewna. A tymczasem znikam. Znikam z ich życia, żeby nie sprawiać więcej problemów. Znikam, żeby zapomnieli, ze kiedyś pojawiłam się w ich nie do końca normalnym świecie. Znikam, żebym wybaczyła sobie to, do czego doprowadziłam. Znikam, żeby wypełnić część mnie, która odeszła razem z Harry’m…

12 październik 2017 r.
Siedzę w domu z moimi dziećmi. Bliźniaki Oliver i Darcy. Mają po 4 lata. Tak… Ojcem jest Harry. Nie mają z nim kontaktu. Tak samo jak ja. Nie widziałam go od tamtego dnia. Dnia, w którym wyznałam mu prawdę. Można powiedzieć, że dziś jest rocznica naszego ostatniego spotkania. Nie wiem nawet czy mnie szukał. Wszystkie konta na forach społecznościowych pousuwałam. Po tym, czego się dowiedział sądzę jednak, że nie miał ochoty mnie odnaleźć. Minęły 4 lata… Długie 4 lata. Całe 1461 dni. Każdy z nich bolał. Rozrywał od środka i codziennie pozbawiał cząstki mnie. Właśnie byłam w trakcie kolorowania latawca z Oliver’em i Darcy, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nikt nie wiedział, że mieszkam w Chicago oprócz mamy, Paul’a, dziewczyn i taty. Mama niedawno zapowiadała swój przyjazd, więc spodziewałam się jej w każdej chwili.
-Idźcie otworzyć babci – pogłaskałam je po małych główkach z brązowymi loczkami.
Podreptali do drzwi, a ja nadal kolorowałam w książeczce. Po chwili Darcy przybiegła z powrotem.
-Mamusiu, ale to nie babcia.
Przerażona podążyłam w stronę drzwi.
-Oliver! – wołałam.
W progu stał nie kto inny jak…
-Harry – szepnęłam.
Zabrałam małego z jego rąk.
-Idźcie dokończyć rysować – poleciłam do dzieci stojących za mną.
Wrócili do salonu. Pchnęłam drzwi w celu zamknięcia, jednak nie pozwolił mi na to.
-Proszę, porozmawiaj ze mną.
-Nie sądzę, żebyśmy mieli o czym – odpowiedziałam bezradnie.
-Dopiero co cię odnalazłem! Nie pozwolę odejść ci kolejny raz.
-O czym ty mówisz? – szerzej otworzyłam oczy.
-Gdy wróciłem ciebie nie było… Zniknęłaś tak nagle.
-Wejdź do środka – powiedziałam, gdy na horyzoncie zauważyłam sąsiadkę.
-Mamo, jestem głodny! – odezwał się Oli.
Poszłam do kuchni i przygotowałam kolację. Była już na nią pora. Co chwilę zerkałam do salonu, w którym rozczulał mnie widok śniący mi się po nocach. Harry bawił się z dziećmi. Uśmiechałam się sama do siebie. „Cudownie razem wyglądają” przyznałam, gdy dzieci wchodziły na plecy bezradnego Harry’go.
-Idźcie zjeść w jadalni – zwróciłam się do nich.
Chłopak został na sofie.
-Nikt nie chciał powiedzieć gdzie jesteś! – jego oczy napełniły się łzami –Bezsensownie jeździłem po całym świecie, gdy tylko dostałem jakieś informacje… Bezskutecznie! Straciłem nadzieję. Jednak, gdy wczoraj chłopcy wyciągnęli mnie na imprezę były tam też Wiktoria i Pauline. Widziałem je pierwszy raz od kilku lat… Wiedziałem, że one wiedzą, gdzie jesteś… Nigdy nie zniżyłem się do błagania, ale nie miałem wyboru. Powiedziały mi gdzie jesteś. Tak więc ja także jestem. Tam gdzie ty. Zawsze i na zawsze… – wziął mnie za rękę.
Nastała chwila milczenia. Odgłosy dochodziły tylko z jadalni.
-To moje dzieci, prawda? – odezwał się.
Kiwnęłam potakująco głową. „I co teraz?” błądziłam po zakamarkach mojego umysłu. Przecież nie zapytam czy coś do mnie czuje po tylu latach!
-Natalie, wiem, że to głupie… Ale proszę cię, pozwól mi odzyskać sens mojego życia – szepnął.
„On mi czyta w myślach!” przestraszyłam się. Czułam jego ciepły oddech na policzku. Tak jak 4 lata temu przyprawił mnie o dreszcze…
-Nie chcę już żyć bez ciebie – kontynuował.


15 marzec 2053r.
-I tak kończy się historia przepięknej miłości, która trwa do dziś…
Spojrzałam na swojego ukochanego, siedzącego w bujanym fotelu obok. Siwe włosy, liczne zmarszczki i te piękne, zielone oczy. Oczy…  Tylko one nietknięte były upływem czasu.
Mimo, że odznaczył na nim swoje piętno ja nadal widzę w nim szalonego nastolatka, z burzą gęstych loków, zniewalającym uśmiechem, słodkimi dołeczkami w policzkach i magicznymi oczami… Mocniej splotłam nasze palce. Teraz przypatrywałam się 19 dzieciom siedzącym na miękkim dywanie. Owoce miłości naszych dzieci i ich drugich połówek. Nasze szczęście… Tak… Jesteśmy rodzicami, dziadkami. Każdy dzień przynosi coś nowego. Lecz tyle samo szczęścia. Z kuchni wyszło nasze potomstwo. Oliver, Darcy, Nicolas, Louis, Marta i najmłodsza Celine. Każde podobne. Oczy, włosy Harry’ego, moje usta, kości policzkowe, długie rzęsy. Mimo podobieństw w wyglądzie cała 6 z kompletnie innym charakterem. Kochany Oliver i Darcy… Bliźniacy, nasze pierwsze pociechy. On-zawzięty, prostolinijny, potrafi walczyć o swoje. „Cała ja…” zaśmiałam się w duchu. Ona-zupełne przeciwieństwo brata. Spokojna, uporządkowana, uległa. Nicolas-cudowny brunet. Jako jedyny z niebieskimi oczami po mamusi. Porywczy, wyrachowany, ale dla swoich dzieci cudowny ojciec. Zawsze znajdzie dla nich czas. Louis otrzymał imię po wujku. Zupełne przeciwieństwo Marchewy. Poczucie humoru znikome, perfekcjonista. Marta-jako jedyna z polskim imieniem, które otrzymała po mojej zmarłej przyjaciółce. Mimo tylu lat od jej śmierci nadal jest przy mnie obecna, tak jak w czasach szkoły. Córka poszła w moje ślady i po ukończeniu studiów została nauczycielką w mojej akademii muzycznej. No i najmłodsza-Celine. Wieczna marzycielka, przeżywająca uniesienia miłosne na każdym kroku. Na razie nie ma dzieci. „Gdy będę czuła, że serce zaraz mi wyskoczy, zapomnę jak się oddycha i zacznę odpływać w krainę marzeń z nim w roli głównej, to wtedy spodziewajcie się zięcia” powiedziała pewnego razu. Czy to nie znajome objawy zakochania dla mnie? Spytacie pewnie co z naszymi przyjaciółmi? Louis i Eleanor mają syna. Tommy jest doskonałym nauczycielem angielskiego. Liam i Danielle są szczęśliwi z bliźniakami i niedługo spodziewają się wnuków! Niall i Pauline. Tak… Ta para zaskakuje mnie najbardziej. Nie mają dzieci mimo, że to było ich marzeniem. Niall mimo wieku nadal skupia się na muzyce. Jest nauczycielem w akademii, którą prowadzę z Harry’m. Zayn oraz Perrie zapewne zabawiają w domu nową wnuczkę. Ma piękne imię-Yasmina. Jej mama Amira jest piękną kobietą. Często przychodzi do mnie na herbatę i ploteczki. Otóż wszyscy trwamy w przyjaźni do teraz. Spodziewam się, że zaraz nas odwiedzą, bo byliśmy umówieni. Przeniosłam wzrok z powrotem na dzieci. Francese, Isabelle, Daniell, Peter, Kristen, Tessa, Jeremy, Sophie, Leslie, Brandon, Anabell, Sylvester, Ralph, George, Bethany, Lucy, Theresa, Alexandra, Gabriel. Z zaciekawieniem czekali na dalsze części historii. Lecz cała nie kończy się tutaj, w tym miejscu, w tej chwili. Ona będzie trwać do końca dni moich i Harry’ego. „Dopóki śmierć nas nie rozłączy” przypomniałam sobie słowa przysięgi małżeńskiej złożonej sobie 48 lat temu.

~*~

Tak bardzo Was przepraszam! Czuję, że zawiodłam swoich czytelników. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że opuściła mnie wena. Mam nadzieję, że chociaż spodoba Wam się to, co tu napisałam. Dziękuję, za tyle wejść, komentarzy, czytelników... Dziękuję każdemu, kto choć raz wszedł na tego bloga. Jeśli macie jakieś pytania, mój twitter: @natt_lipsbloow
Buziakiii!
Natt.

wtorek, 15 stycznia 2013

Info.

Poważnie zaczęłam zastanawiać się nad usunięciem tego bloga... Pomysł mam tylko na zakończenie, a zajmuję się już nowym projektem. Co sądzicie? Chcecie już koniec, czy po prostu zawieszenie bloga?
Przepraszam Was,
Natt.