środa, 26 września 2012

Chapter 10.


Podejrzewam, że nikt inny też nie. Osunęłam się po drzwiach. „Ale on wydawał się być szczery” próbowałam go usprawiedliwić. Serce mówiło: „Jeśli mu nie uwierzysz, to nigdy się nie przekonasz. Może naprawdę cie kocha?”, a rozum: „Zostaw go! Oszuka cię tak, jak każdą poprzednią”. Z wewnętrzną kłótnią usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w cudowną panoramę Londynu. Podczas walki najważniejszych narządów usłyszałam trzask drzwi. Nie wychylałam się z pokoju, bo ochota na walczenie o swoje zdanie mi przeszła. Zostałam na swoim miejscu i obserwowałam portiera. Otworzyły się drzwi od bloku i wyszedł z nich… Harry! Wyostrzyłam wzrok. Powoli wyszedł z budynku. Złapał się za głowę i kucnął. Wyglądał tak bezbronnie. Nie wiem, co Paul mu nagadał, ale normalnie nie ręczę za siebie. Biłam się z myślami, ale w końcu ja to ja i stawiam zawsze na swoim. Wybiegłam z pokoju. W salonie minęłam mamę.
-Gdzie biegniesz?! – zapytała, ale nie odpowiedziałam, bo już mnie w mieszkaniu nie było.
Nie miałam czasu czekać na windę, dlatego zbiegłam po schodach. „Żeby on tam jeszcze był!” błagałam. Podążyłam jego drogą. „Dzięki ci Boże!” krzyknęłam w duchu, gdy ujrzałam go w tym samym miejscu i w tej samej pozycji.
-Harry! – na mój krzyk podniósł się.
Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Chciałam w tej chwili ujrzeć te oczy, które patrzyły na mnie z miłością. Teraz widziałam tylko namiastkę tych skarbów, w których krył się ból. Nie było w nich już iskierek jak co dzień. Wyblakły i zeszkliły się. Jedna łza samotnie spływała po jego czerwonym od wściekłości policzku. Starłam ją delikatnie kciukiem. Wtulił twarz w moją dłoń, którą głaskałam jego policzek.
-Natie… - odezwał się zachrypniętym głosem – Już się nie spotkamy.
-Co? O czym ty mówisz? – uśmiechnęłam się blado – Paul nie może nam tego zabronić.
-Nie chodzi o to…
-Przejdź do konkretów! – starałam się opanować.
-On miał rację… Miał rację z tym, że dziewczyny dla mnie są tylko na chwilę. Nie chcę cię skrzywdzić, ale to i tak nie wyjdzie.
-Jeszcze kilka godzin temu mówiłeś co innego – nie mogłam powstrzymać gniewu.
-Przepraszam… - pocałował wierzch mojej dłoni.
-Dziękuję, że uczyniłeś moje życie lepszym… A potem je zrujnowałeś – szepnęłam i wbiegłam z powrotem do klatki.
Mama stała tam przytulona do Paul’a. „Dlaczego nam nie przerwali?” zastanawiałam się. Wpadłam w jej ramiona. Harry przyglądał nam się dopóki nie zniknęliśmy w windzie.
-Łudziłam się, że to wszystko potoczy się inaczej… Dlaczego moje życie musi opierać się na samych katastrofach?! – wykrzyczałam w jej ramię.
Nawet jeden wieczór nie mogłam zasnąć szczęśliwa. Te wakacje są najgorszymi, jakie miałam. Co takiego zrobiłam, że los wybrał mi taką drogę?! Ten wieczór uwieczniłam tweetem:
„Jeśli wybieram właściwą drogę, dlaczego ona musi tak bardzo boleć???”
Posiedziałam chwilę w Internecie. Aż wrzało tam od naszych zdjęć z dzisiaj. Po chwili sprawdziłam odpowiedzi do mojego tweeta. Przyszło ich kilkadziesiąt i każdą przeczytałam. Zatrzymałam się na odpowiedzi od Harry’ego. Sprawdziłam, ale to nie był fejk.
„Będzie bolało mniej, jeśli wybierzesz inną”
Chciałam mu napisać „Wiesz, że jesteś głupi?! Tak? To dobrze…”, ale powstrzymałam się i poprzestałam na wyłączeniu laptopa.

12 lipca 2012 r.
Od rana nie odzywałam się do Paul’a. Mama jeszcze spała, więc nie mogłam na niego wrzeszczeć. Na razie i tak stosowałam torturę milczenia. Głośne były tylko talerze, którymi trzaskałam o stół przy śniadaniu.
-Powiedz mi, co się stało?
Minęłam go i poszłam do lodówki po sok. „Co się stało? Jezu…” prychałam.
-Proszę cię, odezwij się.
-Zmyj ten kubek – pchnęłam naczynie w jego stronę.
-Nie o to chodzi!
-Co chcesz wiedzieć?! Że wszyscy uważają mnie za dziecko?! Że wiem, iż zniszczyłeś mój związek?! – ostatni wyraz wzięłam w cudzysłowie – Tak, wiem, że kazałeś mu się ze mną rozstać!
-To nie tak…
-Ohh, doprawdy?! – warknęłam.
-Każdy wie, jaki on ma stosunek do dziewczyn. Nawet jeśli mówi, że się zmienił nie mogę mieć pewności, że cię nie zrani – mówił spokojnie – Po prostu nie chciałem, żebyś przechodziła kolejną tragedię.
-Nie znasz mnie! Skąd możesz wiedzieć, co dla mnie dobre?!
-Uspokój się, twoja mama się obudzi - poprosił.
Odsunęłam gwałtownie krzesło i wyszłam do pokoju. Słyszałam jak do kogoś dzwoni, ale potem przestałam zwracać na to uwagę. Minęło kilka minut, po czym Paul wszedł do pokoju.
-Przepraszam…
-To ja przepraszam. W sumie, gdyby chciał ze mną być, to by cię nie słuchał. Nie powinnam cię o to obwiniać… Chociaż? – dodałam po namyśle i zaśmiałam się.
-Ale to jednak moja wina. Kazałem mu z tobą zerwać, nie miał się do ciebie odzywać, bo inaczej… Wyrzucę go z zespołu.
Zawrzałam w środku. „Osz ty *****” przeklęłam go, ale nie wymówiłam tego. Zawarłam z nim pokój, więc nie będę się awanturować, ale normalnie chciałam mu przywalić! „To dlatego robił wszystko, żebym się na niego obraziła, ale nadal kładł głowę na mojej dłoni” przypominałam sobie wczorajszy wieczór. A właściwie dzisiejszą noc.
-Trudno – odparłam, chociaż miałam ochotę kazać mu wszystko naprawić.
Zadzwonił telefon stacjonarny. Podbiegłam i podniosłam słuchawkę. Ucieszyłam się na dźwięk tak dobrze znanego mi głosu.
-Cześć córeczko! – usłyszałam rozmówcę.
-Hej daddy! Co porabiasz? – uśmiechnęłam się do siebie.
-Właśnie przeglądałem pocztę i przyszło coś do ciebie. Nie otwierałem bez twojej zgody, więc zadzwoniłem.
-Aha… Kto jest nadawcą? – bawiłam się kablem.
-To z sądu – odpowiedział.
Sposępniałam. Wszystko rozmazywało się przede mną pod wpływem wezbranych łez. Wiedziałam, że w liście będzie chodziło o ten wypadek…
-Otwórz – poleciłam.
Słyszałam szelest i rozrywanie koperty. Krótka i prosta czynność stawała się męczarnią. Nareszcie tata przeczytał zawartość pisma.
-Czyli rozprawa 3 sierpnia? – dopytywałam.
Odpowiadał szczegółowo na wszystkie pytania. Już miałam przed oczami ten obraz. Ława przysięgłych, oskarżony, obrońca, prokurator, sąd… To mnie przerażało. Jeszcze chwilę pogawędziłam z tatą i przekazałam słuchawkę mamie, która zdążyła wrócić do domu.

~*~

No to rozdział 10. Myślałam, że szybciej uzbierają się te komentarze, ale w ciągu 2 tygodni dotarły tylko do 5 ;> Jak szkoła? Mnie zdążyła pozytywnie zaskoczyć, mimo denerwujących i frustrujących wydarzeń. Nie było ich wiele, ale zawsze coś... Jadę na 5 i 6, chcociaż z chemii dostałam 3!!! #OMG Przyjęłam pierwsze hejty na asku. No właśnie! Jeśli chcecie popytać, to piszcie tu:  http://ask.fm/nattlipsbloow A poza tym, to w miarę w porządeczku :D Nie wie, kiedy wstawię następną notkę, ale mam nadzieję, że pojawi się więcej niż 5 komentarzy ;3 xd.
PS. Dodałam ankietę! Na pasku po prawej stronie głosujcie na któregoś z chłopców :)
Buziakiii!
Natt.

4 komentarze:

  1. Super rozdział <3 Natt ma być z Harrym! Proszę no! Inaczej cię znajdę! :P :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko rozdział :D Zapraszam http://notidealbutmylife.blogspot.com/ xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu super czekam na pojednanie parki i nexta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń