-Natie, z każdym dniem zmieniasz moje życie na lepsze.
Chciałbym, żebyś zawsze była przy mnie i czyniła mnie najszczęśliwszym
chłopakiem na ziemi, tak jak teraz. Czy zostaniesz moją dziewczyną?
No oczywiście wiedziałam, co odpowiedzieć. Miałam dwie
opcje. Pierwsza: „Ohh, oczywiście, że tak! Marzyłam o tym od dawna. To
najszczęśliwszy dzień w moim życiu”, a potem wskoczyłby do wody i nigdy bym go
nie zobaczyła. Postawiłam na drugą opcję.
-Oczywiście – odpowiedziałam i na naszych twarzach zagościł
wielki uśmiech.
Wzięłam jego twarz w dłonie i złożyłam soczysty pocałunek na
jego słodkich ustach. Najwyraźniej spodobał mu się tak bardzo, że nie mógł się
ode mnie odkleić. Zsunęliśmy się z ławeczki na pokład. Usiadłam pomiędzy jego
nogami. Brakowało tylko, uwiecznienia tego momentu, ale i tak było idealnie.
Wtuliłam się w jego tors i pogrążyłam w rozmowie. Chłopak wyciągnął z koszyka
truskawki z płynną czekoladą, szampana, mus z mango i truskawek oraz inne
smakołyki. Zanurzył truskawkę w płynie i włożył mi do ust. Czekoladę
rozsmarował mi na ustach.
-Masz tu coś – wskazał na rozmazaną słodycz.
-No co ty?! – zapytałam sarkastycznie i wzięłam serwetkę.
-No czekaj, czekaj. Ja ci pomogę – zaoferował się.
Wyjął serwetkę z mojej ręki i odrzucił ją w bok. Przybliżył
się za to i w pocałunku starł mi czekoladę z warg.
-Taak. Zdecydowanie to była najlepsza czekolada jaką jadłem.
Zaśmiałam się razem z nim. Mimo, że ciemniało coraz bardziej
nie zauważałam tego. Myślałam, że czas się zatrzymał i jesteśmy tylko my. W
końcu postanowiłam sprawdzić godzinę. Zsunęłam z siebie koc i wygrzebałam z
torebki telefon.
-O Jezu… - jęknęłam.
-Co się stało? – Harry podniósł się do pozycji siedzącej.
-Mama dzwoniła 94 razy. Jest 01:41.
-Paul dzwonił 117. No to będzie afera – powiedział, gdy
sprawdził telefon.
Wybrałam numer mamy. Już przygotowywałam się na kłótnię pod
tytułem „Jaka to ja nie odpowiedzialna”
-Boże, kochanie! Tak się cieszę, że odebrałaś! Nic ci nie
jest? Gdzie jesteś? Już po ciebie jadę.
-Jestem na Tamizie.
-Chryste! Co ty tam robisz?! Jesteś sama?
-Nie, z Harry’m.
-Całe szczęście. Wracajcie natychmiast do domu! – ton jej
głosy zmienił się na numer 7 czyli „mord” – Paul chce Harry’ego to telefonu.
-Oks…
Przekazałam mu słuchawkę. Śmieszyło mnie, jak odstawiał ją
od ucha przez krzyki menagera.
-Uspokój się… Jest O.K. Nic nam nie jest… Nie martw się…
Jestem odpowiedzialny… Ej, wyluzuj - słyszałam urywki rozmowy.
Chłopak przekazał mi moją mamę.
-Tak już, zaraz będziemy wracać mamo.
-Czekamy.
-Będę miała szlaban – jęknęłam.
-Ale było warto – uśmiechnął się.
-O.K. Wracajmy już…
-Jeszcze nie – powiedział i przyciągnął mnie do siebie,
łącząc nasze usta w czułym pocałunku.
Po długich namowach usiadł przy wiosłach i dopłynęliśmy do
brzegu. Wziął mnie na ręce i wyszedł z łódki.
-Co robisz? Mogę sama iść.
-Taa, wiem – uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki.
Dotknęłam ich, jakby to była jakaś fatamorgana. Roześmiał
się przyglądając się mojej głupocie. Dojechaliśmy pod apartament taksówką. W
windzie trzęsłam się ze strachu. Harry objął mnie, dodając mi otuchy. Złapałam
za klamkę, ale nie ruszyłam się z miejsca.
-Nie bój się, jestem z tobą – uśmiechnął się.
Pociągnęłam ją w dół i popchnęłam lekko drzwi. Weszłam do
mieszkania w żółwim tempie, ale zanim to zrobiłam, to puściłam rękę ukochanego.
Gdy mama mnie zobaczyła myślałam, że zacznie się awantura o włóczenie się po
nocy. Aż włosy zjeżyły mi się na całym ciele. Stało się jednak inaczej niż
przypuszczałam.
-Ohh kochanie, tak bardzo się martwiłam – rzuciła mi się w
ramiona.
Też ją przytuliłam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie miałaś o co…
-Jesteś moją jedyną córką, nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś
ci się stało!
„Awwww… Jak ja ją kocham!” pomyślałam. Mama może nie robiła
scen, ale nie uszło nam na sucho. Paul nie oszczędził nas i od razu zaczął się
wydzierać.
-Jesteście nieodpowiedzialni! Chłopcy szukają was do późna
po całym mieście, a wy w romantyczny rejs wypływacie. Czy was Bóg opuścił?!
Gdyby coś wam się stało Anna zeszłaby na zawał, a to wszystko twoja wina! –
wskazał na Harry’ego.
-On nic nie zrobił! – broniłam go.
-Tak?! A kto to wszystko wymyślił?
Nie odpowiedziałam. Zaraz naprawdę przegnie i przestanę nad
sobą panować, a co najgorsze go lubić!
-Przepraszam… - wydusił loczek.
-Czy ty nigdy nie zrobiłeś tak z moją mamą?! Nie zabrałeś
jej na rand… To znaczy spacer? Nie zrobiłeś dla niej nic miłego? Nie mam tu
koleżanek, to chociaż wyszłam z nim. Wiecie przecież że od tygodnia nie
ruszałam się z pokoju…
Nie wiedział co odpowiedzieć. „Yesss! Postawiłam go pod
ścianą. Hahahahaha” cieszyłam się.
-Dobra… Tym razem odpuszczam, ale jeszcze raz wyjdziesz bez uprzedzenia,
to dostaniesz szlaban, zrozumiano?
-Tak – uśmiechnęłam się triumfalnie.
-O.K. A teraz Natie, idź szykuj się do spania, a ty… -
spojrzał na przestraszonego Harry’ego – Ty tu zostaniesz.
Wysłałam mu współczujące spojrzenie.
-Nie martw się – powiedział bezgłośnie zanim zniknęłam za drzwiami
pokoju.
Teraz będzie miał przeze mnie przechlapane… Chcę się czuć
dorosła, a tak naprawdę zachowuję się jak dziecko. W końcu przyznałam to przed
samą sobą. Ale w końcu w wieku 16 lat posiadanie 18-letniego chłopaka wymaga
wcześniejszego wydoroślenia. Tak myślę… A jednak mam wątpliwości. W sumie
powinien mnie kochać taką, jaką jestem, czyli zwariowaną nastolatką. Zawsze
stawiałam na swoim, nie chciałam się zmieniać, nie chciałam być taka jak inni.
Zawsze byłam odmienna i za to mnie lubili. A teraz…? Może chciałam mu
zaimponować? „Za dużo myślę…” stwierdziłam i poszłam pod prysznic. Gdy
skończyłam wszystkie wieczorne czynności podeszłam do drzwi. Paul nadal
rozmawiał z Harry’m.
-Pamiętasz, co ci powiedziałem, gdy przyszliśmy na kolację?
-Tak, pamiętam – przyznał niechętnie.
-Więc dotrzymaj słowa i nie rób jej wody z mózgu.
-Ale…
-Harry, wszyscy wiemy, jaki masz stosunek do dziewczyn. Ona
w tym roku przeżyła i tak za dużo! Nie pozwolę, by cierpiała jeszcze bardziej.
-Dlaczego nikt nie chce uwierzyć, że się zmieniłem?! –
podniósł głos.
-Ostatnim razem jak to oznajmiłeś wylądowałeś z innymi
dziewczynami w łóżku co wieczór przez ponad 2 tygodnie!
Tego to ja nie wiedziałam…
~*~
Następny przy 17 komentarzach! :) Czytam to, co napisałam próbując poprawić sobie nastrój. Dziś wyjechały Niemki z wymiany, które odwiedziły moje miasto. 2 z nich mieszkały u mojej przyjaciółki., której pomagałam. Przez 5 dni spędzałyśmy razem czas i dzięki temu nie chodziła do szkoły ;ooo Niestety dziś muszę to odrobić :/ Uczyłyśmy się swoich języków. Przy okazji przekleństw :D Jak się z nimi żegnałam to ryczałam jak głupia! Wczoraj wieczorem byłyśmy w Bydgoszczy na zakupach. Wszyscy gapili się, bo gadałyśmy, a raczej krzyczałyśmy po angielsku :D Gdy eracałyśmy to nauczyłam je piosenki Enej-"Radio Hello" i śpiewałyśmy ją w 4, albo w 5, bo jeszcze tata Marty. Od lewej: ja, Jessy, Maggy, Theresa, Marta, Stefanie, Vanessa i na dole Zosia :D
Oraz takie tam my w Toruniu. Od lewej: ja, Jessy, Marta, Stefanie, Theresa ♥
Jak Wam się podobamy? :D A tak poza tym, to oglądaliście VMA? Ja osobiście nie, bo wolałam spędzić czas z nimi. O.K. To ja nie zanudzam. Miłego czytania! :) x
Buziakiii!
Natt.
Świetny rozdział :D ciekawe co dalej z Natie i Harrym :D czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńświetne ;) uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE!!!!!!!! czekam na nexta
OdpowiedzUsuńsuper, ciekawe co zrobie Natie :)
OdpowiedzUsuńczeeekam na nexta <3
jak zawsze świetne! nie mogę się doczekać następnego! a miało być tak pięknie! :3
OdpowiedzUsuń