środa, 21 listopada 2012

#3 Harry

Stałam wśród pięknych ciuchów. Chciałam mieć wszystkie, lecz na razie nie było mi to dane. Przeglądałam wieszaki w poszukiwaniu czegoś na zimę. W moim zawodzie nie mogłam być chora. Nie chciałam, by coś mi zrobili. Chwyciłam wieszak z szarym swetrem w dłonie. Cofałam się rozglądając się po sklepie. Odwróciłam się i czułam ból. Moje czoło pulsowało, a do uszu dotarł twój melodyjny śmiech. To wtedy spotkałam cię po raz pierwszy. Potrząsnąłeś głową wprawiając swoje loki w ruch. Twoje usta, oczy śmiały się do mnie. 

-„To nie śmieszne” – obruszyłam się. 
-„Z mojej perspektywy jednak trochę zabawne” – oświadczyłeś. 
Na mojej twarzy zagościł lekki uśmiech. Skończyłam pocierać bolące miejsce. Przymierzyłam ubranie i spojrzałam na cenę. Nie była mała, ale musiałam. Nie chciałam doświadczyć złości przełożonego. Ruszyłam do kasy. Czekałeś na mnie przed sklepem. Mijając cię serce skakało mi do gardła. Co takiego w tobie było? Co takiego mnie w tobie pociągało? Do dziś nie wiem… Usłyszałam twoje wołanie. Udaliśmy się na kawę. Trochę czasu w normalnej atmosferze. Mogłam się uśmiechać, porozmawiać z kimś. Jednak nie doszło do zwierzeń. Dźwięk SMS-a zepsuł wszystko. Czar prysł. Uciekłam z kawiarni pozostawiając cię z jedyną informacją o moim imieniu. 

Upadłam na podłogę. Nasunęłam koszulę powrotem na swoje uda. Ocierałam łzy kapiące strumieniami. Dźwięk zakładanych spodni, kroki, trzask drzwi. Koniec. Jedno zadanie zakończone. To wyczerpywało mnie psychicznie. Nie chciałam już nic. Jedyną oazą w moim pokoju był parapet. Widok Londynu uspokajał choć trochę. Na chwilę zapominałam o moim 16-letnim życiu. Usiadłam na poduszkach i wpatrywałam się w migające światła samochodu na ulicy. Znowu kroki. Podkuliłam nogi pod brodę i cicho łkałam. Drzwi ponownie się otworzyły. Odgarnęłam mokre od łez kosmyki włosów. Pozbyłam się łez z policzków i spojrzałam na nowego klienta. Zdziwienie na twojej twarzy było nie do opisania. 
-„Co tu robisz?” – załamał mi się głos. 
Chwilę potem byłeś już przy mnie. Na początku odepchnęłam cię, ale byłeś silniejszy. Chowając się w twoich ramionach łkałam coraz bardziej. Przeniosłeś mnie na łóżko. Po chwili sam byłeś obok mnie. Opowiedziałam ci moją historię. Wszystko ze mnie wylało się potokiem słów. 
-„Wyciągnę cię stąd, obiecuję” – poczułam twoje ciepłe usta na swoim policzku. 
Znów trzask drzwi. Nie było cię. Czekałam. Mijały sekundy, minuty, godziny. Myślałam, że uciekłeś. Nie dziwiłabym się, że obrzydził cię mój los, to co robię. Gdy w końcu przyszedłeś od razu kazałeś mi się pakować. Włożyłam wszystkie swoje rzeczy, a było ich niewiele do starej, zużytej torby. Przebrałam się w coś cieplejszego i chwilę potem siedzieliśmy już w twoim samochodzie. 

Obudziłam się z krzykiem. Cała mokra od potu i łez. Policzki spuchnięte od płaczu. Wbiegłeś do mojego tymczasowego pokoju. Zjawiłeś się przy mnie i mogłam spokojnie odetchnąć słuchają cichego bicia twojego serca. 

Znowu odmowa. Wyrzuciłam w powietrze wszystkie oferty pracy, adresy i numery telefonów. Nic nie szło po mojej myśli. Nic mi się nie udawało. Nie dziwię się, bo kto by chciał dać pracę małolacie? Przyszedłeś z kubkiem herbaty. Upiłam trochę parząc sobie język. Zaśmiałeś się i zacząłeś zbierać porozrzucane kartki. Opowiedziałam ci wszystko. Wystarczył jeden twój telefon. Rzuciłam się na ciebie krzycząc ze szczęścia. Uspokajając się spojrzałam w twoje oczy. Przeszywały mnie na wylot. Wstałam z ciebie i dokończyłam porządkować papiery. 

Pierwsza wypłata. Milion gazet na łóżku. Przyszedłeś do mojego pokoju razem z chłopakami. Zaczynając dziękować przemiłej kobiecie, z którą rozmawiałam przez telefon zaczęłam skakać. 
-„Wyprowadzam się” – nadal skakałam. 
Wypuściliście mnie z objęć. Nie pozwoliliście mi. Denerwowała mnie wasza opiekuńczość, ale teraz myślę, że wyszło mi to na dobre. Nie chciałam żyć na waszym utrzymaniu. Tak więc robiłam zakupy i sprzątałam. 

Kolejne łzy. Przeglądając strony plotkarskie wypatrywałam swojego nazwiska. Przygarnąłeś mnie do swojej klatki piersiowej i próbowałeś uspokoić. 

-„Tak bardzo chciałbym cię obronić przed tym wszystkim… Ale nie potrafię” – głos ci się łamał – „Nie chcę, by ktoś cię krzywdził, wybacz mi” – pocałowałeś mnie w skroń – „Ale nie wiem co robić… Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.” 
Wszystko przestało mieć znaczenie. Byliśmy tylko my. Otarłeś kciukiem wszystkie słone krople spływające po moim policzku. Wreszcie poczułam twoje słodkie usta. Delikatny pocałunek zawrócił mi w głowie. Spragniona twoich pocałunków oddałam ci moje usta. Spragniona twojego dotyku oddałam ci moje ciało. Spragniona twojej miłości oddałam ci moje serce…

~*~

Imagin dla pewnego Anonimka, który prosił o Harry'ego. Nie wiem, czy za bardzo wesoły, ale starałam się. Jak Wam się podoba? ;> Tata zabrał mi telefon -,- Przekroczyłam rachunek o ponad 200 zł ... Życzcie powodzenia, bo nie wiem jak przeżyję ;oooo
Buziakiii!
Natt.

7 komentarzy:

  1. dzięki że go napisałaś. jest super

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam Cię do "Libster Award" :) http://directionerka4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś u mnie nominowana do Liebster Award! ♥ moje pytania już na Ciebie czekają na moim blogu,
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej info u mnie: http://its-like-stone-on-fire.blogspot.com/ :) x

    OdpowiedzUsuń
  5. łoo super piszesz nie moge dozekac sie nowej czesci bloga super no po prostu zejabisty jest ten blog najlepszy jaki kiedykolwiek czytalam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Osz kurde, ŚWIETNE!
    Czekam na więcej!
    Niesamowicie piszesz! <3
    Aż zaobserwuję!
    Oczywiście zapraszam również do mnie na: http://marrymeharrystyles.blogspot.com/
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałbym oznajmić, że jesteś nominowana do Liebster Awards :) ~ http://imagin-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń