piątek, 19 października 2012

Chapter 16.


31 lipca 2012 r.
Ostatni dzień lipca. Odprowadziłam dziewczyny na lotnisko. Nie muszę pisać, że przez ostatnie dni szalałyśmy po Londynie i nadrabiałyśmy stracony czas. Mimo, że pojutrze wyjeżdżam do Polski nie obyło się bez łez. „Jesteśmy od siebie uzależnione” stwierdziłam, gdy zniknęły za bramką.

2 sierpnia 2012 r.
Od rana krzątałam się po mieszkaniu. Zrobiłam sobie śniadanie i włączyłam wiadomości w TV. Nadawano o jakichś zamieszkach z supermarketu. Nie bardzo mnie to obchodziło, ale zostawiłam na tym kanale. Wyciągnęłam spod łóżka walizkę. Była mała, bo jechałam do Polski tylko na kilka dni. Poza tym zostawiłam tam dużo swoich ciuchów. Wrzuciłam potrzebne rzeczy i dokończyłam śniadanie. Pakowanie zakończone powodzeniem. Usiadłam jeszcze w piżamie przed telewizorem i rozkoszowałam się smakiem kakao. Z nudów przełączałam programy. Natrafiłam na Spongebob’a. „Boże, że ja to kiedyś oglądałam” śmiałam się z siebie.
-Co za głupia bajka - komentowałam.
 Dobrze, że byłam sama w domu, bo uznaliby mnie za mówiącą do siebie wariatkę. Za 3 godziny miałam samolot i nadal byłam w rozsypce. Oderwałam się od bajki i pobiegłam do pokoju. Wynalazłam ciuchy na dziś i włożyłam je (LOOK). Później łazienka. Okupowałam ją większość czasu. Zaplotłam z nich niedbałego kłosa i powyciągałam kilka kosmyków wokół twarzy. Grzywka oczywiście została wyprostowana. Na koniec wytuszowałam rzęsy i pociągnęłam usta błyszczykiem. Zostało mi trochę czasu, ale wolałam się nie spóźnić na samolot, więc wyszłam. W taksówce usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Kochanie, gdzie jesteś? – dyszała mama.
-W taksówce…
-Chciałam cię odwieźć na lotnisko!
-O.
-Czekaj tam na mnie, już jadę.
-Mamo, nie potrzebnie! Nie lecę samolotem pierwszy raz – przypomniałam.
-Ale możesz się zgubić – ciągnęła.
Zaśmiałam się pod nosem i podroczyłam jeszcze chwilę z rodzicielką. Zakończyłam na tym, że dam radę. Kocham moją mamę, ale czasem mnie denerwuje tą swoją opiekuńczością. Ale to słodkie, bo wiem, że ją jednak obchodzę. „Nie dają mi spokoju” denerwowałam się i z powrotem wyciągnęłam telefon z torebki.
-Cześć skarbie.
-Hej Harry – uśmiechnęłam się do siebie.
-Gdzie jesteś? Chciałem cię odwieźć na lotnisko…
-Nie ty jeden – zaśmiałam się – Jestem już w drodze.
-No wiesz co? – próbował puścić focha.
-Hmm…?
-Ohh… Kocham cię – powiedział, a ja zaczęłam się rozpływać.
-Przestań, bo się wrócę.
-Serio? – ożywił się – No to kocham cię, kocham cię, kocham…
-Muszę już kończyć, bo dotarłam – przerwałam mu – Ja też cię kocham – dodałam i się rozłączyłam.
Do odlotu miałam jeszcze ponad godzinę. Na odprawę też musiałam jeszcze poczekać sporo czasu. Chwilę siedziałam na plastykowych krzesłach. Z głośników dobiegła mnie informacja, że można już ruszać do bramki. Gdy ustawiałam się w kolejce uniosłam się do góry. A właściwie ktoś nie podniósł.
-Puść mnie! – krzyknęłam, a w zamian usłyszałam słodki śmiech, który poznałabym na końcu świata – Harry?
Nadal nie widziałam jego ślicznej buźki, ale wiedziałam, że to on. Motylki w brzuchu znów dały o sobie znać. W końcu zostałam postawiona na ziemię. Odwróciłam się z wielkim bananem na twarzy. Nie minęło kilka sekund, jak pojawiły się fanki. Byliśmy otoczeni, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.
-Ile km/h jechałeś? – podniosłam brew.
-Przepisowo było…
-Jasnee… - zaśmiałam się.
-A poza tym, chciałaś wyjechać bez pożegnania? – zrobił smutną minkę.
-No wiesz, nie chciałam, żeby ten piękny makijaż się rozmazał – wskazałam na swoje oczy.
-Ahh te dziewczyny… -  westchnął.
Podczas gdy fanki prosiły o autograf i zdjęcie chłopak przytulił mnie mocniej i pocałował. Przy zamkniętych oczach błyski fleszy od aparatów, aż tak bardzo nie oślepiały. Słychać było „Awwww…”, a na obelgi nie zwracałam uwagi.
-Czas na mnie – powiedziałam, gdy ponownie usłyszałam głos z głośników.
-Kocham cię – szepnął.
Z zaszklonymi oczami ruszyłam na odprawę. Gdy odwróciłam się ostatni raz Harry rozdawał autografy. Położyłam moje rzeczy na taśmę i czekałam, aż je sprawdzą. Wśród ludzi stojących w kolejce zobaczyłam blond chłopaka. Z daleka był podobny do Niall’a. A z bliska…? Nie było dane mi tego sprawdzić, gdyż musiałam udać się do samolotu. Zajęłam swoje miejsce w 1. klasie. Z głośników dało się usłyszeć głos stewardessy. Zapięłam pasy tak, jak kazała. Gdy wznieśliśmy się już w powietrze odpięłam pasy. Po chwili przyszła do mnie stewardessa z pytaniem o napój i coś do jedzenia. Gdy wróciła ja zdążyłam odpłynąć. Słuchając piosenki Avril Lavigne „When youre gone” zasnęłam. Ona nawet mnie nie obudziła, bo… Bo bym się obudziła. To zdanie jest dziwne. Dopiero pod koniec lotu otworzyłam oczy. Rozejrzałam się dookoła i dopiero zrozumiałam, gdzie jestem, kiedy zaczęły się turbulencje. Szybko zapięłam pas i wygodnie oparłam się o fotel. Nie minęło 15 minut, jak wylądowaliśmy. Na lotnisku zabrałam swój bagaż. Poczułam się zagubiona i samotna. Wszyscy witali się z rodzinami i uśmiechali do siebie. Jedna pani dostała piękny bukiet czerwonych róż. Rzuciła się w ramiona swojej drugiej połówce. To było dołujące… Z opuszczoną głową wyszłam z hali. Zatrzymałam taksówkę i wsiadłam do niej. Kierowca włożył moją walizkę do bagażnika. Oparłam głowę o okno, po podaniu adresu. Patrzyłam jak pojedyncze krople deszczu spływają po szybie, a potem łączą się w całość. W mojej głowie było zupełnie odwrotnie. Myśli błądziły po każdym zakątku mózgu, a serce roztrzaskiwało się na coraz mniejsze kawałeczki przy każdym metrze dalszej drogi. Drogi, która dzieliła mnie i Harry’ego. Usłyszałam mój dzwonek. Na wyświetlaczu pisało ‘Tata’. Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Natalie, gdzie jesteś? – pytał zdenerwowany.
-W taksówce, jadę właśnie do domu.
-A ja na lotnisku czekam na ciebie i się martwię!
-O… To sorry.
-Masz klucze?
-Tak – odpowiedziałam niepewnie.
-Już jadę, spotkamy się na miejscu.
-O.K. Bay! – rzuciłam i się rozłączyłam.
Dojechałam do domu po ponad 45 minutach. Rozejrzałam się uważnie po okolicy sprawdzając, czy to na pewno tu. Sąsiedzi, drzewa i pobliski staw na to wskazywały, ale miałam wątpliwości. Pod moim ‘domem’ stało kilkanaście dziewczyn z transparentami! Wyszłam z taksówki, czym zwróciłam ich uwagę. Wszystkie dobiegły do mnie i prosiły o autograf, follow od chłopaków, zdjęcie i takie tam… Co miałam zrobić? Zgodziłam się i zapisałam nicki z twittera. Gdy odpuściły otworzyłam furtkę. Podeszłam pod ciemne drzwi. Spojrzałam na duży, kremowy dom z brązową dachówką. Wzięłam głęboki wdech i przekręciłam klucz w zamku. Pchnęłam drzwi i chwyciłam uchwyt walizki. Zrobiłam kilka kroków. „Jak ja tęskniłam za tym miejscem” pomyślałam. Kremowa sofa, kino domowe, duży stół z 8 krzesłami w jadali, przestronna kuchnia z widokiem na zielony ogród, duże, czarne pianino… Zamknęłam drzwi i podeszłam do instrumentu. Usiadłam przy nim i podniosłam klapę. Nacisnęłam kilka klawiszy. Od razu przypomniało mi się dzieciństwo. Przed oczami miałam cudowny obraz sprzed kilkunastu lat. Na miejscu, które teraz zajmowałam siedziała moja mama. Grała mi cudowny utwór, który sama skomponowała… Klęczałam na siedzeniu obok niej i przypatrywałam się jej cudownej twarzy, która zawsze promiennie się uśmiechała. Doszedł do nas tata i przytulił mamę od tyłu. Pocałował mnie w czoło i zaczął z mamą grać jakąś melodię. Do rzeczywistości wróciłam, gdy usłyszałam znane trąbienie samochodu na podjeździe. „Tata” pomyślałam. To słowo wywołało uśmiech na mojej twarzy. Wybiegłam z domu i rzuciłam się mu w ramiona. Znów przytulił mnie tak, jak kiedy byłam mała. Tylko wtedy biegłam do niego z rysunkiem. Po powitaniu weszliśmy do domu. Oczywiście skierowaliśmy się do kuchni. Jak zwykle usiadłam na blacie z Nutellą i łyżeczką w dłoniach, a tata coś pichcił. Usłyszałam telefon. Pobiegłam do salonu i odebrałam.
-Dojechałaś? – spytała mama, gdy powiedziałam ‘cześć’
-Tak, jestem cała i zdrowa – zaśmiałam się.
-Cieszę się… Nudno będzie bez was.
-Nas? – ssałam łyżeczkę, na której była Nutella.

~*~

Na początek piszę, że POTRZEBUJĘ GŁOSÓW!!! http://wymarzony-swiat-z-1d-official.blogspot.com/ Po prawej stronie, na pasku głosujcie na 19!!! Jestem 4. -,- Jak możecie to piszcie na FB o tym, bo ja nie moge... Po akcji z FB mama kazała mi usunąć :/ Dyrektorka do niej dzwoniła! ;ooooooo Jak będę miała 3. miejsce to wstawię szybciej rozdział xd. Podejrzewacie coś? ;>
Buziakiii!
Natt.

5 komentarzy:

  1. Świetny :> Zapraszam na mojego bloga http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, pisz kolejny. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczny rozdział !
    Nie mogę się doczekać kolejnego ! :D Mam przeczucie , że to Niall wsiadł w samolot i przyleciał do Polski ... xD
    A co do konkursu to mój głos zostało oddany :: )

    OdpowiedzUsuń