środa, 1 sierpnia 2012

Chapter 1.

27 czerwca 2012r.
Plany na dziś:
  • Opalić się na czekoladkę
  • Dobrze się bawić

Jest koniec czerwca. Mimo, że mieszkam w Polsce, to pogoda przypomina klimat pustynny. Ze względu na skwar i weekend umówiłam się z przyjaciółkami nad wodę. Mieszkamy w tak zwanej „krainie 1000 jezior”, więc mamy od wyboru do koloru. Trzeba tylko załatwić prowiant. 

Jadę z Martą do sklepu. Wiktoria i Paulina czekają już na nas nad jeziorem. Jeszcze kilka dni szkoły i wymarzone wakacje. Moja przyjaciółka prowadzi, a ja majstruję przy radiu.

-Yess!!! – krzyknęłam i wykonałam gest zwycięstwa, gdy natrafiłam w końcu na piosenkę One Direction.
Martss zaczęła się śmiać.
-Twoja głupota już nigdy mnie nie zaskoczy… - westchnęła kręcąc głową.
-Mówisz jak moi rodzice – roześmiałam się.
-Może mają racje…? – zapytała zerkając na mnie.
Byłam zbyt zajęta śpiewaniem by jej odpowiedzieć.
-„Everyone else in the room can see it, Everyone else but youuuuuuu!” – darłam się.
Wiatr rozwiewał mi włosy przy spuszczonym dachu. Jechałyśmy po autostradzie kabrioletem. Należał do Marty. Ja swój mam u mechanika, który wymienia zderzak i tylne światła, gdyż jakiś cymbał we mnie wjechał. To znaczy wrzeszczał, że to moja wina, ale ja wiem swoje… Kierowca, czyli moja best friend próbowała utrzymać powagę, lecz nie wychodziło jej to najlepiej. Zaczęła śmiać się jak opętana z mojego przedstawienia. Miałyśmy się zatrzymać w jakimś supermarkecie, który byłby w drodze nad jezioro. Jechałyśmy już jakieś 20 minut, a ja dalej dawałam występy. Kierowcy przejeżdżający obok nas odmachiwali mi i także się śmiali. Lecz nie dorównywali mojej przyjaciółce. Jej śmiech był niekontrolowany. Nie zwracała uwagi na jezdnie i to był błąd. Nagle usłyszeliśmy przerażające trąbienie tira. Ciężarowiec uderzył w nas od strony kierowcy. Potem tylko uczucie latania. Wyleciałam z kabrioletu tak jak i Marta. Wylądowałam na ziemi. Twarde lądowanie przyczyniło się do bólu całego ciała. Słyszałam jakieś krzyki, kroki, piski opon… Uniosłam lekko głowę.
-Marta… - jęknęłam.
Przyjaciółka leżała nieprzytomna na szarym asfalcie. Była cała we krwi. Nie ruszała się. Doczołgałam się do jej ciała i położyłam jej głowę na swoich kolanach. Siedząc na drodze brudnej od krwi najlepszej przyjaciółki modliłam się o jej życie.
-Wszystko będzie dobrze… - szepnęłam do niej – Boże błagam, nie zabieraj jej – uniosłam głowę do nieba.
Odpowiedzią był grzmot i nie nieoczekiwany deszcz. Połowa gapiów zwiała. Kilka metrów dalej zobaczyłam swój telefon. Lekko zsunęłam głowę Marty z siebie i wzięłam zniszczony Blackberry do ręki. Był cały zadrapany i miał pęknięty ekran. Jednak działał. Wykręciłam 112.
-Autostrada na Bydgoszcz… Pogotowie!!! – krzyczałam do słuchawki przez łzy.
-Co się stało?! – pytał nieznajomy głos.
-Wypadek... Moja przyjaciółka, błagam! – krztusiłam się łzami spoglądając na Martę.
-Już wysyłam ambul… - nie dokończyła, bo zakończyłam połączenie i wróciłam do niej.
-Bądź silna – szeptałam raz po raz odgarniając jej zaplamione krwią włosy z twarzy.
Minęło kilka minut. Zjawiło się nie tylko pogotowie, ale i wozy policyjne. Nie byłam w stanie nic mówić. Cały czas miałam przed oczami czarny worek niesiony przez sanitariuszy. Przyjechał mój tata. Zawiadomiono mamę, która mieszkała w Londynie. Przybyli też rodzice Marty. Nie mieli mi za złe. Płakali i cieszyli się, że chociaż ja przeżyłam. Tak bardzo chciałabym się z nią zamienić. Być teraz w niebie i patrzeć na to wszystko stamtąd niż widzieć to wszystko moimi oczami. Jej rodziców… To miejsce… Tą plamę krwi… Po chwili zjawiły się moje przyjaciółki. Odepchnęły opatrujących mnie lekarzy i mocno mnie uścisnęły. Jęknęłam z bólu.
-Przepraszam… - szepnęła Paulina.
-Co się stało?! – pytała Wiktoria ze załzawionymi oczami.
-Tir wjechał od jej strony… - tylko to zdołałam powiedzieć i ponownie zalałam się łzami.


*~*

No hej! Rozdział w końcu dodany. Najpierw wyjazdy, a potem komputer w naprawie. Ale na szczęście już jestem. Oto 1. rozdział. Mam nadzieje, że moje wypociny spodobają się tak samo jak na http://truestorybynattandpina.blogspot.com/ . Czeka mnie jeszcze jeden wyjazd nad morze z Paulą. Nie mogę się doczekać, żeby spędzić trochę czasu z tą wariatką :D . A Wam jak mijają wakacje? ;>
Buziakiii!
Natt.

3 komentarze:

  1. Tak wesoło się zaczęło, a tak zaskakująco i smutno się skończyło. Ale ogólnie bardzo dobry początek. Słysząc 1D w radiu, zachowuje się dokładnie tak jak główna bohaterka ;D www.somany-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. no i się poryczałam ! :)
    fajny <3
    dodajemy ? ;3
    www.sherlock-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń