5 lipca 2012r.
-Kochanie, wstawaj… - ktoś mówił mi nad uchem.
Przetarłam oczy i wyostrzyłam wzrok. To była moja
rodzicielka, która z budzenie mnie zaraz zostanie zabita!
-Mamoooo, daj mi spać! – jęczałam.
-Dziś idziemy zwiedzać Londyn – zachęcała – Przejedziesz się
na London Eye… - westchnęła, na moją reakcję, której nie było – Pójdziemy na
zakupy, mam kartę kredytową.
Zerwałam się z łóżka.
-Kiedy idziemy? – zapytałam gotowa na podbój miasta.
Mama zaczęła się śmiać.
-Żartowałam!
Rzuciłam w nią poduszką. A ona mi oddała. I tak zaczęła się
wojna na poduszki. Gdy trochę się ogarnęłyśmy mama zaczęła znowu temat wyjścia.
-Dalej, bo chłopcy czekają!
-Co?! Jacy chłopcy? – spytałam spanikowana.
-Paul i 1D.
-O Jezuu… - jęknęłam.
-Ubieraj się i przychodź na śniadanie – zarządziła i wyszła.
Zostałam sama w pokoju. „Świetnie… Cały dzień z tym
kretynem” myślałam. Obmyśliłam plan. Gdy będziemy na London Eye zrzucę go z
wagoniku. Ale wtedy musiałabym z nim siedzieć. O nie! „Czyli jestem na niego
skazana” jęczałam. Stanęłam przed szafą i wybrałam ciuchy na dziś (LOOK).
Umyłam się i uczesałam. Pomalowałam rzęsy tuszem, na powieki nałożyłam trochę
cienia w kolorze skóry i narysowałam złotą kreskę eye-liner’em. Spryskałam się
perfumom i wyszłam z pokoju. Minęłam tego kretyna i dopiero się przywitałam.
-Cześć wam! – powiedziałam.
Sięgnęłam po tosta i posmarowałam go dżemem malinowym.
Popiłam ulubioną herbatą pomarańczową z gingerem i byłam gotowa. Trzeba było
tylko czekać na resztę. Niall wziął sobie jeszcze na wynos i włożył do torebki
mojej mamy. Była zadowolona, że chociaż on dużo je, a ja się cieszyłam, że nie
wpychała tego we mnie. Przez całe śniadanie czułam na sobie wzrok, więc cały
czas uważnie kontrolowałam swoje ruchy. Żeby się nie wygłupić, oczywiście.
-Idziemy? – spytał Paul patrząc na wszystkich.
Wstałam i udałam się do pokoju. Zapomniałabym torebki… Gdy
miałam już swoją zgubę na ramieniu ostatni raz przejrzałam się w lustrze i
dołączyłam do reszty. Wszyscy już czekali na dole, więc z mieszkania wyszłam na
końcu. Było nas w sumie 8 osób. Wsiedliśmy do wypożyczonego samochodu.
Siedziałam koło mamy na samy w pierwszym rzędzie. Były 3 takie po 3 miejsca. Na
moje nieszczęście Harry usiadł za mną. Niby ‘przypadkiem’ kopał mój fotel i
niby ‘przypadkiem’ bijąc się z Louis’em wpadł na mój fotel. Na prośbę mamy
podsunęłam fotel do przodu, żeby zmieściły mu się nogi. „Chętnie je utnę”
pyskowałam w myślach. W mieście nie było żadnego wolnego miejsca parkingowego,
wszystko zajęte. „No tak… To przecież Londyn” przypomniałam sobie. Zostawiliśmy
samochód kawałek od głównej ulicy. Ruszyliśmy do centrum. Szliśmy w dość
szybkim tempie, żeby zdążyć zobaczyć chociaż kilka rzeczy. Hazza cały czas
plątał się gdzieś obok mnie. Nie miałam wyjścia i musiałam spędzać czas w jego
towarzystwie. Żeby nie być blisko niego cały czas zmieniałam miejsce.
-Natie, chodź na chwileczkę – poprosił Lou.
Odeszłam z nim na bok. Domyślałam się, o co może chodzić,
ale miałam nadzieję, że się mylę.
-Co się dzieje między tobą i loczkiem? – zapytał.
-Nic.
-Wczoraj trzymaliście się pod stołem za ręce…
-Skąd to wiesz?!
-Mam oczy – roześmiał się.
-A dziś omijasz go szerokim łukiem.
Jednak miałam rację… Odwróciłam się do niego plecami. Stanął
równo ze mną i podążył za moim spojrzeniem. Harry i moja mama… Aż mi się
niedobrze zrobiło. Nawet nie chciałam myśleć, że mama mogłaby z nim być. NIE!
Ona kocha Paul’a. Louis zaczął się śmiać.
-No ty mi nie mów, że on się zapytał o twoją mamę?! – złapał
się za brzuch.
-Taa… - wywróciłam oczami.
Poklepał mnie po plecach i odszedł do reszty.
-Zaraz wrócę! – krzyknęłam i udałam się do jakiejś bocznej
alejki.
Poszłam jak najdalej, byleby nikt nie widział. Wyciągnęłam
papierosa i zapalniczkę. „To tylko żeby się od stresować… Nie jesteś palaczką”
pocieszałam się, jednak nie pomagało. Zaciągnęłam się pierwszy raz. Potem drugi
i jeszcze kolejny. Gniew ulatywał z każdym wypuszczeniem dymu.
-Natalie? – zapytał znajomy głos.
Odwróciłam się gwałtownie. Niall… OMG!
-Błagam, nie mów nic mamie – prosiłam.
-Muszę! - odwrócił się.
Złapałam go za nadgarstek.
-Proszę… - zrobiłam słodkie oczy.
Wziął mojego papierosa, zaciągnął się i następnie zgasił.
-Nie jesteś za młoda na palenie? – zapytał i zaczął do mnie
podchodzić, a ja się cofać.
-A Zayn kiedy zaczął?
-To były inne czasy – uśmiechnął się.
W tej chwili stałam przyparta do muru.
-W tych czasach 10-latkowie zaczynają palić –
odpowiedziałam.
Był już bardzo blisko. Jeszcze centymetr i…
-Nie stoisz za blisko? – szepnęłam wprost w jego usta.
Odsunęłam się w bok i zostawiłam oczarowanego blondyna za
sobą. Zrobiłam gest zwycięstwa. „Yess! Nadal mam TO w sobie!” cieszyłam się. TO
oznacza umiejętność flirtu. Odpowiedni gest, słowo, spojrzenie i chłopak jest
twój. Następny plan świtał mi w głowie. Nie jestem mściwa, ale jakoś trzeba go
ukarać. Niepotrzebnie robił nadzieje… Wyszłam z przyciemnionej uliczki i
skierowałam się w stronę reszty. Już z daleka widziałam jak Louis wyśmiewa się
z Harry’ego. Nikt nie widział, że idę, więc postanowiłam podsłuchać. Skradałam
się i dotarłam do dobrego punktu obserwacyjnego.
-Jaki ty jesteś głupi… - śmiał się Marchewa.
-No co miałem zrobić?!
-Powiedzieć jej prawdę! Odkąd ją zobaczyłeś kilka miesięcy
temu to cały czas nawijasz o niej. Wczoraj cały wieczór świrowałeś, żeby zwróciła
na ciebie uwagę. Gdzie ten Harry, który tylko podchodzi do dziewczyny i już ją
zdobywa?!
-Spanikowałem…
-Stary… Zapytałeś o jej mamę! Czy ciebie do końca pogięło?
-Ona mi się na serio podoba! Nie chciałem tego spieprzyć.
Trochę mnie zamurowało. Oczywiście ciekawość zwyciężyła i
podsłuchiwałam dalej.
-Harry… - Lou złapał go za ramię – Już to spieprzyłeś!
-Wiem – spuścił głowę – Ale ja nie chcę z nią tylko iść do
łóżka. Chcę z nią po prostu być…
Trochę zrobiło mi się go żal, ale nie wiedziałam, czy tchórzostwo
go usprawiedliwi.
-Taak… Po tym na pewno z nią będziesz – parsknął śmiechem.
Loczek odszedł załamany. Stałam za sklepikiem z prasą, więc
mnie nie widzieli. Poczułam czyjąś rękę na swojej talii. Odwróciłam się gwałtownie
i ujrzałam Niall’a. „Bosh… Co za oczy!” zaczęłam się rozpływać.
-Nie ładnie to tak podglądać.
„Natie ogarnij się!!!” walnęłam się niewidzialną ręką w
twarz. Nie miałam takiej ręki, ale to przywołało mnie do porządku.
-Nie ładnie to tak przytulać obcą dziewczynę…
Wyswobodziłam się z uścisku i ostatni raz spojrzałam mu w
oczy.
-To co pierwsze? – zapytałam mamę.
Ta przeniosła pytający wzrok na Paul’a.
-Sądzę, że siedziba parlamentu.
Oglądaliśmy ją z zewnątrz i wewnątrz. Nie zrobiła na mnie
wielkiego wrażenia. Sądzę, że mogli urządzić ją skromniej, a resztę przeznaczyć
na coś bardziej wartościowego niż miękkie krzesła pod tłuste tyłki polityków.
Potem pałac Buckingham. Istne cudo! Najśmieszniejsi byli strażnicy. „Jak w
takim upale można nosić taki mundur?!” dziwiłam się. Harry szedł obok mnie. Nie
zmieniłam miejsca, co go z lekka uszczęśliwiło. Głowę miałam spuszczoną w dół.
Oglądałam chodnik. Cały czas czułam, że mnie obserwuje. O.K. Przyszedł czas na
wprowadzenie pierwszej części planu sporządzonego przez mój niecny umysł. Odwróciłam
głowę w jego stronę. Spojrzałam wprost w jego zielone tęczówki… Mój specjalny
talent, który wyćwiczyłam z przyjaciółkami podczas filmu „Wyznania gejszy”
sprawia, że nic innego dla „ofiary” się nie liczy. Zahipnotyzowany twoimi
oczami przestaje myśleć nad tym co robi. Wystarczył ułamek sekundy, by Harry
stracił panowanie nad swoją osobą. Odwróciłam wzrok, a chłopak oszołomiony tą
chwilą walnął w słup. Zaśmiałam się pod nosem i szłam dalej. Dumna z siebie
triumfowałam wewnętrznie. Ktoś złapał mnie za nadgarstek. Od razu przeszyło
mnie cudowne ciepło. Tak… To był on.
-Co ty ze mną zrobiłaś? – zapytał zszokowany.
-Ja? – udawałam niewiniątko – Nic…
Widziałam jego powiększone źrenice. Ten patent zawsze tak
działa i zawsze działa.
-Kochanie, zobacz! – krzyknęła mama.
Wskazała na Big Ben’a. Uwielbiałam ten budynek. W pokoju w
Polsce oprócz plakatów 1D miałam nawet fototapetę z panoramą Londynu i on także
tam się znajdował. Zawsze bałam się patrzeć na wysokie budynki z dołu, bo
myślałam, że na mnie spadną. Tym razem także tak było.
-To jest jakaś fobia… - powiedziała mama.
Wyśmiałam ją i oczarowana tym miejscem pstrykałam fotki.
Potem zaczepiliśmy jakiegoś przechodnia, żeby zrobił nam zdjęcie. Każdy pewnie
myśli, że mieliśmy wolny dzień i nie było żadnych zamieszek z fankami
chłopaków. Otóż nie. Zaczepiały nas wszędzie. Mieli dla nich czas tylko przez
30 minut. Potem mimo płaczów i błagań zajęli się życiem prywatnym. Nie mogłam
ukryć swojej radości, że ja jedna mogę teraz spędzić z nimi czas.
-Teraz twoja ulubiona forma spędzania czasu – powiedziała
dumnie mama.
-Pauline i Wiktoria są w Polsce.
-Zakupy!
-Yess! Gdzie idziemy najpierw? – powiedziałam niecierpliwie
nie mogąc ustać w miejscu na słowo „zakupy”.
Wszyscy się roześmiali. Rozglądałam się na boki szukając
jakiejś galerii handlowej.
-Tamte stoiska – wskazała na budki z pamiątkami wzdłuż
jednej z ulic.
-Mamooo… - jęknęłam – Wiesz, że nienawidzę takich bazarów… -
mój zapał uleciał na widok tych szop.
Znów usłyszałam śmiechy.
-Wiem… - mama próbowała opanować rozbawienie – Żartowałam.
Idziemy do Westfield Centre.
-No nie!!! – krzyknęłam.
Największe centrum handlowe w Europie! Nie mogłam uwierzyć…
-Kocham cię mamo! – przytuliłam się do niej – Dobra, dosyć
tego! – odkleiłam się od niej po dwóch sekundach - Jedziemy! – rozkazałam.
Gdy to zobaczyłam nogi się pode mną ugięły. „Kocham to
miasto!!!” huczało mi w głowie. Nikt nie nadążał za mną biegać. Gdy weszli do
sklepu od razu kierowali się do kasy, bo stałam tam niecierpliwie z kilkoma
ciuchami w rękach. I tak w co drugim sklepie. Nie wiem ile na mnie wydali, ale
byłam im wdzięczna. Ostatni raz biegałam tak po sklepach tydzień przed
zakończeniem roku z dziewczynami. „Jestem fatalną przyjaciółką… Ja tu żałobę
powinnam przeżywać, a nie!” karciłam się, ale pokusa była silniejsza. Po 5
godzinach wyszliśmy z centrum. Każdy był obładowany, chociaż to były głównie
moje rzeczy. I tak byli jeszcze w aucie 2 razy, gdyż nie unieśliby wszystkiego,
co nakupiłam.
-To już ostatnie torby – powiedziałam dumnie.
-Nigdy więcej nie idę na zakupy… - jęknął Lou.
-Jak dziewczyny mogą mieć tyle ciuchów? – pytał w kółko
Zayn.
-No ty powinieneś wiedzieć najlepiej – zaśmiał się Louis, za
co oberwał torbą.
-Uważajcie! To moje rzeczy – przypomniałam.
-Kochanie, a gdzie ty to wszystko zmieścisz? – spytała mama.
No o tym nie pomyślałam… Miałam tylko dwie szafy.
Przyzwyczaiłam się do garderoby w Polsce…
-No… No nie wiem – odpowiedziałam.
-Powinnaś mieć mieszkanie na tyle ciuchów – zaproponował
Liam.
-Ona ma 16 lat! Nie będzie mieszkać sama – odparła mama.
-Teraz najprzyjemniejsza część naszej wycieczki, London Eye
– wtrącił się Paul.
Wpakowaliśmy się do auta i ruszyliśmy. Obiekt był cudownie oświetlony.
Wieczorem w ogóle to wszystko pięknie było widać. Musieliśmy dobrać się w pary,
bo w wagonikach było tylko po 2 miejsca. No tak… Mama z Paul’em to oczywiste.
Liam z Louis’em, żeby go uspokoić, Zayn i Niall. Osz Jezu… Został mi Harry.
-Mamo, usiądź ze mną – błagałam.
-Harry jest wolny.
-Tak wiem – odparłam ponuro.
-Więc usiądź z nim, kochanie…
-Jezu…
Nie miałam innego wyboru. Sama też nie usiądę, bo jak to
będzie wyglądało. Chłopcy też nie chcą się rozsiąść. „Czy ja się pod jakąś
pechową gwiazdą urodziłam?” pytałam się. Odszukałam mojego towarzysza wzrokiem.
Rozmawiał z operatorem koła. Chwilę potem do mnie dołączył. Usiedliśmy w
wagoniku. Gdy byliśmy na górze koła wszystko się zatrzymało.
-Co się do cholery dzieje? – krzyknęłam spanikowana i
spojrzałam w dół.
Od razu tego pożałowałam. Przeżyłam niesamowite zwroty
głowy. Ze strachu przytuliłam się do Harry’ego. Objął mnie opiekuńczo ramieniem
i głaskał moje włosy. „Jezu! Ja go przytulam!” ocknęłam się. Wyrwałam się z
jego objęć, ale nadal byłam na tyle blisko, by nie czuć strachu.
-Ruszy dopiero, jak ci coś powiem.
-Co?! To twoja wina?
Mogłam się domyśleć… Przecież po co gadałby z tym facetem?
„Jestem głupia” mówiłam sobie. Loczek tak jak wczoraj objął moje dłonie i
przyłożył do swojej klatki piersiowej.
-Natie, nie miej mi za złe tego, co wczoraj powiedziałem.
W sumie mogłam mu powiedzieć, że o wszystkim wiem, ale niech
się tłumaczy. „Jesteś zła!” informowała mnie moja podświadomość. Zrobiłam
poważną minę i czekałam na dalszy ciąg jego wypowiedzi.
-Podobasz mi się Chciałem ci to powiedzieć, ale się bałem…
Bałem się, że mnie odrzucisz. Od kiedy zobaczyłem cię na zdjęciach w domu
Paul’a i Anny zakochałem się w roześmianej dziewczynie z miliona zdjęć. Jak
leżałaś zapłakana na tej kanapie chciałem wziąć cię w ramiona i powiedzieć
‘Będzie dobrze’. I wczoraj, gdy miałem ci to wyznać… Stchórzyłem, zepsułem
wszystko! To co układałem sobie w głowie i chciałem ci powiedzieć od tylu
miesięcy uleciało mi z głowy, ale teraz wiem… Kocham cię, Natalie! – mówił
wszystko na jednym oddechu.
Patrzył w moje oczy szukając odpowiedzi. „Co ja mam mu
powiedzieć?!” pytałam się. W głowie szumiała mi tylko jedna odpowiedź, ale się
nie odważyłam. Stchórzyłam tak samo, jak on wczoraj. Jeszcze wtedy nie
wiedziałam, że tego pożałuję…
-Ale po co kazałeś zatrzymałeś koło? – zmieniłam temat.
-Inaczej nie odważyłbym ci się tego powiedzieć i znów bym
spanikował…
-Aha.
~*~
No i jak 5. rozdział? ;3 Niedawno wróciłam znad morza i postanowiłam dodać. Oprócz tego, że pokłóciłam się z przyjacielem i poznałam NIEZIEMSKO (!!!) przystojnego ratownika, to w sumie bez zmian :D Następna notka przy co najmniej 12 komentarzach! ;> zobaczymy jak szybko się pojawią xd.
Buziakiii!
Natt.
cuuudne, w sumie trochę takie nastolatkowe, ale ciekawie się czyta, chociaż wszystko idzie do przewidzenia, ale fajnie by było, gdyby coś stało się z Niallerem :D
OdpowiedzUsuńwpadnij czasem i powiedz, co myslisz : www.sherlock-and-one-direction.blogspot.com
Ojj ciekawi bardzo mnie co z Harrym i Nati, i bardzo bym chciała żeby w ich związek wkradł się Niall, uwielbiam go . <3 i czekam na następny rozdział ! ;*
OdpowiedzUsuńJEJU *.*
OdpowiedzUsuńAle boski blog, a ten rozdział jest niesamowity.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział !
Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
Hahaha Louis <333 jestem strasznie ciekawa jak to sie dalej potoczy :D czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNo zajebiste ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział. =D
Xx.
fajny czekam na następny rozdział!! Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTeż się pokłóciłam z przyjacielem, ale to w sumie już jakiś czas temu. *hi5* ! Podoba mi się blog, zaczynam obserwować i czekam na następny rozdział! Jak możesz, informuj mnie na tt: @katherine_nut! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, też bym chciała mieć TO. ;D Wpadnij do mnie: www.somany-dreams.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietnie :D !
OdpowiedzUsuńhttp://youonlyliveonce2509.blogspot.com/
Rozdział genialny. Jestem zazdrosna, bo, aż mnie ciarki przechodzą jak myślę, że nie jestem na jej miejscu. Chociaż zamiast Harry'ego wolałabym Niall'a.
OdpowiedzUsuńA może byś pisała więcej o sobie? Bo tam dalej jest tylko króciutka notka.
To jest cudowne!! Kocham to ^^ Jezuu, jak ja chciałabym być na miejscu tej dziewczyny :D I bardzo bym chciała, żeby w związek wkradł się Niall ^^ Ale lepiej bez niepotrzebnych kłótni xD Choć nie wiem czy tak sie da.
OdpowiedzUsuńDawaj +18 :DDDDD
OdpowiedzUsuń