środa, 29 sierpnia 2012

Chapter 7.


W jego oczach ponownie widziałam ból. Tak bardzo nienawidziłam się w tym momencie.
-Ja, przepraszam…
-Naprawdę jesteś aż tak bezduszna? Zależy ci tylko na tym, żeby złamać mi serce?! Gratulacje, osiągnęłaś swój cel.
-Nie, to nie tak…
-To że jesteś nieszczęśliwa po stracie przyjaciółki nie znaczy, że masz niszczyć życie innym – warknął.
-Nie mieszaj jej w to! – krzyknęłam - To było po tym, jak zapytałeś mnie o mamę – próbowałam to ratować, nas ratować.
-To bez znaczenia… Nie chcę mieć z tobą już nic wspólnego.
-A myślisz, że ja chcę być w towarzystwie palanta, który zaciąga pierwszą lepszą laskę do łóżka, a potem mówi, że jej nie zna?! – wybuchłam.
-Nie oceniaj mnie!
-Wyjdź! Tam są drzwi!
-Myślałem, że jesteś dziewczyną, z którą będę chciał być do koń… Nieważne.
Nie mogłam już na niego patrzeć. Jak niby miałam się zachować, kiedy on na mnie cały czas najeżdżał?! A może, gdy pytał o mojej mamie miałam mu powiedzieć „Oh oczywiście! Już czeka na ciebie w łóżku!” Co za kretyn! Ale to ostatnie zdanie… Zaczęłam przypominać sobie ostatnie sekundy naszej ‘rozmowy’ Serio chciał być ze mną? Co miałam niby teraz zrobić? Skuliłam się w wannie i zaczęłam płakać. Zachowałam się jak małe dziecko. W sumie, to miałam prawo. Dostałam SMS-a. Wyjęłam telefon z kieszeni.
„Obiecuję, już nigdy mnie nie zobaczysz. Harry”
Po tym zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Zaraz potem do łazienki weszła mama.
-Co się stało, kochanie?
Przytuliłam się do niej łkając. Powtarza się sytuacja sprzed kilku dni, gdy płakałam na kanapie i wróciła do domu.
-Zniszczyłam sobie życie… - jęknęłam.
O nic nie pytała. Po prostu była. Byłam jej za to niezmierni wdzięczna. Siedziała tam ze mną dopóki nie zauważyła, że śpię.
„-Nie martw się, będzie dobrze – powiedziała Marta głaszcząc mnie po głowie.
-Znowu go zraniłam… A miało być tak pięknie!
-Jeszcze będziesz szczęśliwa – pocieszała mnie.
-Najpierw ty, potem on… Nic gorszego spotkać mnie nie może!
-Może, ale nie spotka. Czuwam nad tobą…”
Obudziłam się we własnym łóżku. Nadal miałam na sobie pozostałości po dzisiejszej bitwie. Leniwie ruszyłam do łazienki. „Zrób coś ze swoim życiem” podpowiadała mi dusza. W sumie miała rację. Nie mogłam cały czas rozpaczać po czymś, czego w sumie nie było… Z nowymi postanowieniami dokończyłam kąpiel. Było po 17:00. Umyłam się dokładnie i znowu przebrałam (LOOK). Mimo, że miałam 16 lat uwielbiałam nosić wysokie szpilki, co nie podobało się mojej mamie. No ale trudno, musiała się przyzwyczaić, bo taki mam styl. Umyte i wysuszone włosy lekko podpięłam. Pociągnęłam rzęsy tuszem, a na powieki nałożyłam trochę kolorowych cieni.
-Idę do miasta…
-Dobrze, ale sama?
-Tak – ucięłam i wyszłam.
Spacerowałam po zaludnionych ulicach i uliczkach. Wszystkie zakochane pary przywoływały wspomnienia. Ich liczba była znikoma, ale znaczyły dla mnie bardzo wiele. Skierowałam się do parku. Usiadłam na pobliskiej ławce i podciągnęłam nogi pod brodę. Rozglądałam się wokoło wytężając wzrok. Na pobliskim placu zabaw bawiły się dzieci. Beztrosko biegały z łopatkami i wiaderkiem w rękach, a mamy goniły za nimi, by nie stała im się krzywda. Mimo iż miały dużo na głowie i były wykończone przez codzienne zajmowanie się swoimi pociechami, to kochały je nad życie. Można powiedzieć, że tak jest ze mną… On wykończył mnie swoim odejściem, lecz ja nadal go kocham. Tak, kocham go! Mimo tego, że nawet nie byliśmy razem… Nawet nie wyznaliśmy sobie miłości, to go kocham. To znaczy on powiedział mi, co do mnie czuję, ale ja? „Nie mogę płakać, pomyśl o makijażu” próbowałam powstrzymać łzy. Pomogło. Do chwili, gdy go zobaczyłam... Siedział nieopodal w takiej samej pozycji. Lustrował park wzrokiem. Zamarłam na moment. Zobaczył mnie. „O Jezu…” pomyślałam. Zerwaliśmy się z ławek i podążyliśmy w przeciwne strony. „Już nigdy nie wyjdę z domu” obiecałam sobie. Moje postanowienia o nowym życiu poszły w zapomnienie. Pobiegłam w stronę apartamentu, co w tych szpilkach było nie lada wyczynem. Wpadłam do domu jak oparzona.
-O! Już wróciłaś? – zapytała mama.
Oglądali z Paul’em jakiś film na DVD. Przytuleni byli… „Czemu ja tak nie mogę?!” torturowałam się tym pytaniem.
-Taa… Zmęczona jestem.
Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Na skype była tylko Paula. Zaryczana połączyłam się z nią.
-O! Cześć Natie – powiedziała jej mama.
-Dzień dobry… Jest Pauline? – spytałam ocierając łzy.
-Poszła na zakupy, zaraz powinna być.
-Jak wróci proszę jej powiedzieć, żeby zadzwoniła.
-Nie ma sprawy… Czy coś się stało?
Ukryłam twarz w dłoniach po skończeniu rozmowy. Wydarzenie sprzed pół godziny wirowało mi przed oczami.Minęło trochę czasu zanim sygnał oznajmił, że Paula próbuje się do mnie dodzwonić.
-Hej stara, co słychać?
-Cześć… - powiedziałam i wydmuchałam nos w chusteczkę.
-Ooj, czemu płaczesz? – zmartwiła się.
-Nie wiem od czego zacząć… - odparłam z sarkazmem.
-Najlepiej od początku, mam czas – rozsiadła się wygodniej.
-O.K. To tak… Marta umarła przez moje wygłupy, musiałam wyjechać, mama jest tak szczęśliwa, że z zazdrości chce mi się rzygać, jestem tu samotna, zraniłam Harry’ego, całowałam się z nim, znowu go zraniłam i on nie chce mnie znać. Taa… To wszystko – opowiedziałam na jednym wdechu.
-WOW… - odezwała się Paula po chwili – Całowałaś się z tym Harry’m?!
-Tak.
-I ty dopiero mi o tym mówisz?!
-Sorry, byłam zbyt zajęta płakaniem, żeby pomyśleć o tym, żeby włączyć komputer.
Wydęła wargi, co oznaczało focha.
-Przepraszam – dodałam ze skruchą.
-Nie no spoko…
-Co mam zrooobić? – jęknęłam.
-Z czym?
-Ty jesteś głupia, czy tylko udajesz?!
-Ej, bez wyzwisk… Tyle masz tych problemów, że nie wiem na który dać ci radę.
-Ten z Harry’m.
-Przeproś.
-No przepraszam…
-Nie mnie! Jego.
-Za co ja mam go niby przepraszać?!
-No mówiłaś, że go zraniłaś… Coś zrobić chyba musiałaś, nie?
-Ale on nie chce mnie już znać – przypomniałam – Czekaj, przeczytam ci SMS-a, którego mi wysłał.
-O.K.
-„Obiecuję, że już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Harry.” – wyrecytowałam akcentując każde słowo.
-Czekaj, czekaj…
-No?
-To ty masz jego numer?!
Walnęłam się otwartą ręką w czoło. „Z kim ja się zadaje?!” pytałam się.
-Nie… To po prostu moja mama napisała, wiesz?
-Co jej zrobiłaś?
-Paula… - powiedziałam spokojnie – ZARAZ CI COŚ ZROBIĘ!!! – krzyknęłam, że aż podskoczyła.
-Więc to on napisał? – spytała, na co wywróciłam oczami.
-Tak!
-Czekaj, czekaj…
-No?
-Napisał, że go więcej nie zobaczysz…
-Taa, lepiej mi!
-Ale on cię może zobaczyć! – pstryknęła palcami.
-Co ci się zrodziło w tej łepetynie? – zmrużyłam podejrzliwie oczy.
-Udawaj, że go nie widzisz. Niech on cię zobaczy.
-Widział… Odszedł w inną stronę.
-Ołł… No to nie wiem – podniosła ręce w geście kapitulacji.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę. Nadal nie mogła uwierzyć, że znam One Direction, a moja mama jest zaręczona z Paul’em Higgins’em.
-Ej… Ale poprosisz ich, żeby mnie zaobserwowali na twitterze?
-Tak – zaśmiałam się.
-A skoro mowa o twitterze, od kilku dni nie wchodziłam.
-Co?! – zrobiłam wielkie oczy – Na pewno jesteś zdrowa?
-Czekaj, zaloguję się. – klikała w klawiaturę – Osz ty w mordę!
-Co znowu?
-Wejdź na twitter’a! – rozkazała.
-Czekaj  – mruknęłam.
-Natie, pośpiesz się!
Zalogowałam się. Wszędzie pełno wpisów o mnie i Harry’m. O Liam’ie też coś było. Przejrzałam wszystko. Lista obserwowanych też wzrosła o kilka tysięcy. Weszłam w ‘połączenia’. Pełno nowych wiadomości na priv i wzmianek. Wszystkie zajeżdżały słodyczą. Tylko kilka było negatywnych. Wszystkie dotyczyły naszego komentarza pod zdjęciem, które zrobiliśmy po bitwie.
„hahahah :D Przyjaciele zawsze wynajdą sposób na nudę. Sorry Liam! xX.”
-A mnie tam nie było – jęknęła Paula.
-Żałuj… To wtedy się pocałowaliśmy – przywołałam wspomnienie.
Na samą myśl pełno motyli zaczynało imprezę w moim brzuchu. Teraz wszystko pójdzie w zapomnienie, bo nigdy go nie zobaczę… Potwierdził to także jego ostatni wpis na twitterze:
„Właśnie zrozumiałem, że najbliżsi oddalają się sprintem”.
Tak, to na pewno o mnie. Kochałam go nie tylko jako fanka. „Mogłam mu to powiedzieć w tym wagoniku! Głupia ja!” karciłam się. Ale w sumie co by to dało, jakbym powiedziała mu to, co w łazience. Pożegnałam się z Paulą. Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę i próbowałam odtworzyć w pamięci wczorajszy wieczór, każdy szczegół. Zakończyłam na tym, jak mi śpiewał. Jego zachrypnięty, opiekuńczy głos…

~*~

Długo musieliście czekać na 7 rozdział ;3 No ale jak widać już jest! Dziś urodziny Liam'a, więc przedłużyłam notkę xd. Miałam trochę czasu, więc podrasowałam bloga. Jak podobają Wam się piosenki? ;> Mam news'a! W głowie zrodził mi się kolejny pomysł na bloga. Już zaczęłam go pisać, ale w Word'dzie, ponieważ najpierw muszę dokończyć tego oraz http://truestorybynattandpina.blogspot.com/ Ale na razie się na to nie zanosi. Ciekawostka jest taka, że będzie on o Louis'ie. Paula jako jedyna przeczytała to, co jak dotąd udało mi się napisać. Oto SMS od niej: "To bylo swietne! sama pisalas? masz dalsze czesci, to wysylaj! :D" hahahahah . :D Ostatnie ogłoszenie! Następny rozdział pojawi się przy 15 komentarzach, więc do roboty!
PS Rozmowa między mną, a Paulą w tym opowiadaniu opiera się na realiach. Czyli, że my naprawdę tak rozmawiamy :D
Buziakiii!
Natt.

10 komentarzy:

  1. dziewczyno pisz dalej! masz niesamowity talent! *.* :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne ! *-*
    A piosenki są bardzo fajne : ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział !! Zapraszam do mnie http://notidealbutmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jejku, oni muszą się pogodzić !
    już nie mogę się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  5. super opowiadanie!
    pisz szybko następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. *amen*
    Czekam na następny i chyba umrę z tęsknoty!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne, a kiedy będzie coś o Pauli? Fajnie jak obie piszecie, albo jak ostatnio "Z perspektywy.... ". Aby było dużo komentarzy musicie się gdzieś zareklamować. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne. czekamy juz na dalsze losy Harrego i reszty. ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na następny ;>

    OdpowiedzUsuń